19.09.10, 12:10
Dyrektor lubelskiego sanepidu skrytykował Magdę Gessler
Ciąg dalszy sprawy lubelskiej restauracji, zarzuty dotyczą jednak sposobu prowadzenia programu "Kuchenne rewolucje"
Sprawy lubelskiej restauracji skrytykowanej w programie TVN "Kuchenne rewolucje" ciąg dalszy - informuje "Gazeta Wyborcza". Przypomnijmy, że po odcinku, którego bohaterem była restauracja "Jesz Burger", rozpętała się burza. W trakcie programu, jego prowadząca Magda Gessler narzekała na brud w restauracji, wytykała także, że podano jej spleśniałą kukurydzę. Pod koniec odcinka, kiedy to prowadząca ponownie odwiedza "zrewolucjonizowaną" przez siebie restaurację, otrzymała hamburgera z polędwicy wołowej. Gessler wypluła mięso, mówiąc, że jest zepsute. Jeden z właścicieli restauracji uznał to za pomówienie, tym bardziej, że jak twierdzi - w restauracji wiedziano, kiedy słynna restauratorka ich odwiedzi. Mimo to, lubelski sanepid zapowiedział w lokalu kontrolę.
Po programie w Internecie i mediach rozpętała się burza, a internauci i media nie pozostawili na restauratorach suchej nitki. Okazuje się jednak, że sanepid ma uwagi również do samej Magdy Gessler. Dyrektor lubelskiego sanepidu Paweł Policzkiewicz skrytykował prowadzącą za długie paznokcie, które dyskwalifikują osobę przygotowującą potrawy z mięsa. Kolejnym dyskusyjnym elementem były długie włosy pani Magdy, które podczas przygotowywania dań mogły wpadać do garnków. Policzkiewicz wyraził również wątpliwość, czy Gessler posiada książeczkę zdrowia uprawniającą do wchodzenia na zaplecze restauracji. Szefowi lubelskiego sanepidu nie spodobało się także, że w czasie programu nie było widać momentu, w którym Magda Gessler myje ręce.
Karol Smoląg, rzecznik prasowy TVN nie widzi problemu w zarzutach sanepidu. "Jeśli po obejrzeniu tego odcinka dla sanepidu najważniejsze są włosy pani Gessler, długość jej paznokci i to, że na wizji nie było widać, jak myje ręce, to jest to wyłącznie problem sanepidu. Robimy już drugi sezon "Kuchennych rewolucji" i jak dotąd nikt wcześniej nie miał takich zastrzeżeń" - powiedział dla GW. Zarzuty nie umycia rąk przez prowadzącą program odpiera z kolei Lidia Zagórska z działu PR w TVN: "Nagranie trwało cztery dni, a program ma 44 minuty, nie wszystko co zarejestrowaliśmy potem widać na wizji. Wolałabym, żeby sanepid skupił się na pracy restauracji, a nie ekipy TVN".
Sanepid zapowiedział kontrolę nie tylko w restauracji "Jesz Burger", ale również w innych lokalach w centrum Lublina. Na razie bohatera programu kontroluje inspekcja pracy.
Komentarze