24.03.11, 21:45
Maciej Grzywaczewski: Trend rynkowy jest pozytywny
Rozmowa z Maciej Grzywaczewskim, Wiceprezesem Zarządu ATM Grupa.
Kuba Wajdzik: Czy kryzys ekonomiczny już całkowicie odszedł w zapomnienie w branży produkcyjnej? Patrząc po kolejnych odsłonach ramówek widać coraz większe zainteresowanie polskimi produkcjami z wyższej półki.
Maciej Grzywaczewski: Powoli odchodzi w zapomnienie. Budżety produkcyjne jeszcze nie wróciły do poziomu z 2008 roku, ale trend rynkowy jest pozytywny.
KW: ATM Grupa jest największym niezależnym producentem telewizyjno-filmowym w Polsce. Czujecie się Państwo jak monopoliści?
MG: Mamy 12 proc. udział w rynku i trudno mówić o monopolu. Absolutnie nie czujemy się monopolistą i nie chcemy pełnić takiej roli. Uważamy konkurencję za niezwykle motywująca i zdrową. Choć na pewno chcemy być głównym graczem i cały czas staramy się wzmacniać naszą ofertę, wyprzedzać innych zarówno pod tym względem, jak w zakresie zaplecza logistycznego czy technologii.
KW: Mimo funkcjonowania w Polsce kilkuset stacji TV, niewiele z nich tworzy własny kontent, albo go mocno ogranicza. Wciąż największymi zamawiającymi są TVP, Polsat i TVN. Czy taka sytuacja może się zmienić na przestrzeni najbliższych lat?
MG: Cyfryzacja nadawania może się okazać taką cezurą. W efekcie być może znacznie więcej stacji będzie dysponować większymi budżetami, a to pozwoli im na zamawianie polskiego kontentu. Wówczas największe stacje telewizyjne stracą monopol 100 proc. pokrycia kraju. Z drugiej strony obserwujemy, że rośnie też zainteresowanie rodzimymi produkcjami kanałów tematycznych. My na przykład już pracujemy m.in. z TV 4, Polsat Cafe, a prowadzimy rozmowy z Discovery czy Tele 5.
KW: ATM uzyskała dwie koncesje na emisje własnych kanałów. Kiedy stacje wystartują i co będą zawierać?
MG: Jest jeszcze zbyt wcześnie na konkrety w tej sprawie. Rozważamy różne warianty. Na razie kilka dni temu złożyliśmy do Krajowej Rady i Radiofonii wniosek, w którym ubiegamy się o miejsce na MUX 1 dla kanału ATM Rozrywka. Konkurujemy w sumie z 16 innymi kanałami. Planujemy, że ATM Rozrywka będzie stacją w dużej mierze opartą na produkcji na żywo. Jej oferta programowa będzie tworzona m.in. we współpracy z najlepiej funkcjonującymi w Polsce szkołami telewizyjnymi i filmowymi. Stacja będzie kierować swe programy do widzów młodych, ambitnych i zamożnychwykształconych. Zakładamy, że koszty funkcjonowania ATM Rozrywka od samego początku powinny bilansować się z przychodami. Nie bierzemy pod uwagę okresu kapitalizacji dłuższego niż rok.
KW: Nie obawiają się Państwo, że kiedy ruszycie z własnymi kanałami TV, to zamawiający zaczną was postrzegać jako konkurencję i przez to będą mniej zamawiać?
MG: Oczywiście, że istniała taka obawa i dlatego dokładnie przemyśleliśmy tę kwestię. By uniknąć takiego postrzegania, chcemy by kanał telewizyjny ATM Rozrywka funkcjonował jako odrębny podmiot, niezależnie od pozostałych specjalistycznych spółek. W tym celu wyodrębniona zostanie zupełnie nowa firma. Oczywiście ATM Grupa, jako jeden z pierwszych polskich producentów telewizyjnych i filmowych, zdecydowała się na rozwój biznesu poprzez uruchomienie własnego kanału rozrywkowego. Jednak na świecie zjawisko to jest dość powszechne. Na przykład Sony Pictures Entertainment jest współwłaścicielem telewizji HBO, The Walt Disney Company jest właścicielem telewizji ABC i Disney Channel Inc., a Globomedia, jeden z czołowych producentów hiszpańskich, po zdobyciu koncesji na uruchomienie kanału telewizyjnego La Sexta, uczyniła z tej telewizji jednego z ważniejszych graczy na rynku prywatnych kanałów w Hiszpanii. Nadawanie cyfrowe zmieniło również rynek telewizyjny w Holandii. Do niedawna niewielki odsetek Holendrów korzystał z naziemnej telewizji analogowej. To się zmieniło po uruchomieniu emisji na multipleksie w tym kraju. Przewidujemy, że w Polsce będzie podobnie. Choć wciąż podnosi się, że odbiorcy telewizji z multipleksu będą stanowić nie więcej niż 30 proc. Ci którzy tak twierdzą, argumentują, że wciąż więcej konsumentów korzysta z usług operatorów kablowych czy satelitarnych. Jednak zgodnie z tworzonym obecnie prawem, telewizyjni nadawcy kablowi i satelitarni będą musieli włączyć do swojej oferty kanały naziemnej telewizji cyfrowej. Ma to uwzględniać tzw. regulacja „must carry“. To zapewne zwiększy udział w rynku kanałów nadawanych z multipleksu.
KW: ATM Grupa jest producentem dwóch największych serialowych przebojów ostatnich lat, czyli „Rancza” i „Ojca Mateusza”. Pierwszy to pomysł polski, a drugi adaptacja włoskiego formatu, jednak (co jest jego mocną stroną) daleko mu do pierwowzoru. Czemu polskie stacje tak bardzo upierają się przy formatach, skoro największe tryumfy święcą zazwyczaj nasze pomysły?
MG: Nie ma jednej uniwersalnej recepty na stworzenie hitu telewizyjnego. Za popularnością formatów najczęściej stoi wysoka oglądalność produkcji za granicą. Jest to doskonała rekomendacja, gdyż jeśli serial zyskał już uznanie widzów, jest spora szansa, że scenariusz powtórzy się także w naszym kraju. Szczególnie, że na rynku europejskim te dobre wyniki zazwyczaj się potwierdzają. Jednak nie jest wyłącznie tak, że liczą się tylko formaty. ATM od siedmiu lat jest też producentem serialu „Pierwsza miłość”, która jest polską produkcją i nadal cieszy się spora popularnością wśród widzów. Nasza spółka zależna Profilm produkowała serial „Ratownicy”, który będzie kontynuowany. Z kolei Studio A zrealizuje serial „Siła wyższa” autorstwa polskich scenarzystów, twórców najpopularniejszego obecnie serialu w Polsce „Ranczo”.
KW: Wśród najczęściej pokazywanych seriali w największych stacjach przeważa obecnie gatunek obyczajowy. A co z innymi gatunkami? Przecież choćby seriale kryminalno-sensacyjne wciąż w Polsce cieszą się ogromnym zainteresowaniem.
MG: To widzowie dyktują, co znajdzie się w ofercie stacji w najbliższym sezonie, a wśród nich jednak przeważają amatorzy seriali obyczajowych. Dlatego też, obecnie w ramówkach największych stacji telewizyjnych królują seriale typu „feel good”, do których zalicza się „Ranczo”, „Ojca Mateusza” czy „Blondynkę”. Po prostu na rynku telewizyjnym jak wszędzie panują mody. Jeszcze parę lat temu było produkowanych kilka seriali kryminalnych, bo te oglądali polscy widzowie. Teraz cieszą się mniejszą popularnością, ale sądzę, że moda na seriale kryminalne jeszcze powróci.
KW: Jeszcze kilka lat temu każda duża stacja telewizyjna miała minimum jeden duży teleturniej i kilka mniejszych. Dzisiaj poza „Jaką to melodią?”, która wciąż święci ogromne tryumfy, takie programy rozrywkowe prawie w ogóle nie goszczą na ekranach TV. Dlaczego? Skończył się popyt czy pomysły? Wymieniony przykład świadczy raczej wciąż o zainteresowaniu teleturniejami.
MG: Sytuacja podobna do serial kryminalnych. Tu też panują mody. A inną sprawą jest to, że na rynku międzynarodowym nie pojawiły się żadne nowe formaty, które miałyby potencjał jak choćby „Milionerzy”. Okazuje się więc, że dobry, nośny pomysł zdarza się raz na jakiś czas i nie tylko w Polsce mamy z tym problem.
KW: Czy polskie portale horyzontalne będą zainteresowane i stać je będzie na własną produkcję programowo-filmową z prawdziwego zdarzenia?
MG: Myślę, że rynek cały czas wyczekuje momentu, kiedy produkcja serialowa przeniesie się do internetu. Może w przyszłości zdarzyć się tak, że internet stanie się jednym z głównych obok telewizji, sieci kablowych lub satelitarnych z głównych dostawców kontentu filmowego. Jednak na razie choć to medium rośnie i przybywa mu reklamodawców, a produkcje takie jak „Klatka B” czy „Pitu Pitu!” mają dużą ilość odsłon, nie widać zbyt wielu możliwości sfinansowania tego typu projektów. Wszyscy jednak mają nadzieję, że w którymś momencie to się zmieni. A telewizje internetowe staną się miejscem specjalnie dedykowanych seriali.
KW: Dziekuję za rozmowę.
Aktualnie nie mamy ofert pracy.
Dodaj swoją ofertęZapraszamy do współpracy. Cena dodania do katologu od 149 PLN netto.
26.02.2025 r., webinar.
Komentarze