16.02.06, 22:24
Niewiele zespołów kobiecych ma naprawdę wiele pięknego do powiedzenia
Niewiele jest zespołów kobiecych, ale jeśli już powstają (pomijam oczywiście pomyłki popkulturalne typu Spice Girls itp.), mają naprawdę wiele pięknego do powiedzenia. Bo krakowska grupa Negra Donna ma, szczególnie w warstwie lirycznej. Biorąc zaś pod uwagę ich twórczość jako całość...no cóż, jest w niej to coś, co niełatwo określić. Ulotne, niepowtarzalne piękno? Trudno znaleźć odpowiednie słowo, tym trudniej, że z jednej strony słuchając ich nagrań ma się świadomość, że zespół jako całość, czeka jeszcze trochę pracy, aby w pełni rozkwitnąć (także w kwestii promocji), a z drugiej, uczestnicząc w ich koncercie, człowiek słucha jak zaczarowany... Tak było ze mną i z pewnością z wieloma osobami zgromadzonymi w Restauracji „Wyspański”, w której dziewczyny wystąpiły 3 lutego w ramach kilkudniowej imprezy KONFRONTACJE, której to nasz Portal patronował. Koncert zaczął się 15 minut wcześniej niż to było w planach, tak więc ominął mnie początek i może dlatego miałam wrażenie, że trwał zbyt krótko. A może po prostu czas tak szybko minął mi przy tych jakże delikatnych dźwiękach skrzypiec, syntezatorów i gitary oraz pięknego głosu Rozalii... Tak czy owak występ bardzo udany, czego dowodem były kilkukrotne bisy, a po koncercie marudzenie fanów, zgromadzonych wokół Rozalii, by wyszła jeszcze na scenę, choćby solo i zaśpiewała nawet a capella. Rozalia jednak twarda jest mimo pozorów i nie dała się namowom Ja za to miałam nieukrywaną przyjemność umówić się z dziewczynami na wywiad, którego zapis prezentuje niniejszym poniżej. Odpowiedzi udzieliła mi skrzypaczka (i jak się okazało nie tylko) zespołu, jedna z sióstr Malik, o wdzięcznym i dźwięcznym imieniu Cecylia.
Agnieszka Wywiał: Skąd się wzięłyście na KONFRONTACJACH? Co wspólnego macie z całym tym zwariowanym środowiskiem malarzy, fotografików, filmowców i innego rodzaju artystów, którzy prezentują się podczas tej imprezy?
Cecylia Malik: Jestem malarką po Krakowskiej ASP i przed koncertem był wernisaż na górze w galerii Pryzmat, gdzie pokazuję duży cykl obrazów. Organizatorzy konfrontacji to artyści, z którymi się znamy. Cenią to, co robimy i dlatego zaproponowali nam udzial w „Konfrontacjach”. Z zawodu jestem malarką, gram na skrzypcach dla przyjemności.
A.W.: Wystąpiłyście w nieco zmienionym składzie. Dlaczego? Od czego zależy jak na danej imprezie będzie wyglądał koncertowy skład Jegra Donna? Dlaczego Teresa nie pojawiła się za swoją perkusją?
C.M.: Pół naszego zespołu wyjechało na studia muzyczne do Sztutgartu. Tereska i jej chłopak opuścili nas. Ale często tu bywają, zawsze wtedy staramy się gdzieś grać, bo wszyscy uwielbiamy grać z Rozalią, zachwycają nas jej piosenki i aranżowanie ich, w czym mamy zupełną wolność, to dla nas uczta duchowa. Tereska studiuje perkusję na Akademii muzycznej w Sztutgarcie. Musimy skompletować sobie nowy skład. Ale postanowiłyśmy zagrać w tak skromnym składzie, gdyż ja osobiście uważam, że nawet gdyby Rozalia sama zagrała to było by pięknie.
A.W.: Pochodzicie z domu o artystycznych tradycjach. Czy uważacie, że talent jest dziedziczy się w genach czy to raczej kwestia wychowania i tego, w jakiej rodzinie się dorasta? A może ani jeden ani drugi czynnik nie decyduje o tym, czy ktoś poświęci swoje życie sztuce? Jak to było w waszym przypadku? Czy jesteście muzykami samoukami czy edukowanymi?(pytanie tyczy się także pięknego głosu Rozalii).
C.M.: Jedno i drugie jest prawdą. Talent się dziedziczy, ale jeszcze trzeba go rozwinąć, a u nas w domu były do tego świetne warunki. Właściwie nie było u nas innego wyboru. Jest nas sześć i wszystkie jesteśmy artystkami. Sztuka to była nasza codzienność, zabawa, nauka, praca. Chodziłyśmy do szkoły muzycznej podstawowej, a później także do średniej. Rozalia grała na skrzypcach. Ale jej pasją zawsze było komponowanie poezja i śpiew. Nasz Tato pracuje w operze i przez jakiś czas Rozalka miała lekcje śpiewu u jego koleżanki śpiewaczki, co na pewno jej pomaga w tym, żeby śpiewając nie zedrzeć gardła.
A.W.: W całym muzycznym świecie prym wiodą niestety faceci, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę kompozytorów czy utalentowanych muzyków. Dlaczego Waszym kobiecym zdaniem tak się dzieje? Wy jesteście przecież dowodem na to, że kobieta też potrafi;). (paradoksalnie w kuchni żądzą baby, a to mężczyźni są najlepszymi szefami i mistrzami kuchni!).
C.M.: Kurcze, co za trudne pytanie. Myślę, że to jeszcze pozostałości po dawnych czasach.
A.W.: Słuchając Waszego demo odniosłam wrażenie, że do waszej muzyki wkrada się nieco monotonii, nie ujmując niczego talentowi Rozalii, także w warstwie wokalnej. Nie brałyście pod uwagę wniesienia jakiejś świeżości, nowości w postaci eksperymentów czy to wokalnych czy instrumentalnych?
C.M.: Masz racjĘ, to demo jest stare. Od tego czasu bardzo dużo się zmieniło na korzyść i wyobraź sobie, że w momencie, kiedy ta muzyka zrobiła się naprawdę dojrzalsza i różnorodna, zespół nam wyjechał. I dlatego musimy nagrać nowe demo, bo to które masz nie jest już dla nas w ogóle reprezentatywne.
A.W.: Narzekacie na słabą jakość swojego demo. Rozumiem, ze nagranie porządnego materiału promocyjnego trochę kosztuje, ale jednocześnie dziwię się, że obracając się w, że tak powiem, artystycznych kręgach, nikt Wam do tej pory nie pomógł w tej kwestii. I nie mówię tu o wspomożeniu finansowym, ale w uruchomieniu kontaktów w środowisku muzycznym, które pozwoliłby Wam na przyzwoite nagranie po niewielkich kosztach?
C.M.: Problem jest taki, że ja bym musiała się tym zająć i postanawiam, że to zrobię ale wiesz, nie jest mi łatwo, gdyż oprócz tego że jestem malarką, to pracuje, mam knajpkę i dwójkę małych dzieciaków, a Rozalka, która ma czas, większą cześć energii życiowej zużywa na nieustające problemy sercowe (stąd te piękne, przejmujące teksty).
A.W.: Czy koncerty, które zagrałyście do tej pory to efekt Waszych starań by gdzieś się zaprezentować czy raczej organizatorów koncertów?
C.M.: Generalnie grałyśmy do tej pory w zaprzyjaźnionych miejscach. Tu na przykład nam zaproponowano.
A.W.: Istniejecie już 5 lat. Czy to nie najwyższy czas, żeby zacząć się trochę intensywniej promować?
C.M.: TAK TAK TAK TAK
A.W.: Nie myślałyście może o tym by spróbować dostać się na scenę bolkowskiego festiwalu Castle Party? To chyba najlepsza forma promocji dla grupy takiej jak Wasza?
C.M.: Ale jak to zrobić? Bardzo byśmy chciały ale nie wiem skąd wziąć namiary na organizatorów. (żaden problem - przyp.autora)
A.W.: Szukałam i szukałam i niestety nie doszukałam się żadnej Waszej strony internetowej. Może warto byłoby o takiej pomyśleć? To przecież w jakiś sposób też pomaga promocji zespołu...
C.M.: Masz rację, musimy poważniej pomyśleć o marketingowej stronie naszych działań, oj bardzo przydałby się nam menager... (hmmm, jacyś chętni? prosimy o kontakt z naszą redakcją-przyp. autora)
A.W.: Jak twierdzicie, nie wzorujecie się na nikim, ale gatunek, który uprawiacie określacie jako najbliższy rocka gotyckiego. Można więc domniemywać, że ten właśnie gatunek jest Wam najbliższy i na co dzień słuchacie zwykle muzyki z zakresu szeroko pojętego dark independent? A może się mylę?
C.M.: Rock gotycki jest nam bliski, powiem Ci nawet, że jeszcze rok temu jak grałyśmy w takim rokowym składzie z perkusją, gitarą elektryczną i gitarą basową, było to już całkiem w klimacie rocka gotyckiego. Nasz ojciec jest skrzypkiem, też kompozytorem, od dzieciństwa towarzyszyła nam muzyka symfoniczna, klasyka, co pomaga lepiej rozumieć muzykę w ogóle. Komponujemy i gramy razem od dzieciństwa. Rozalka już w szkole podstawowej wymyślała piosenki inspirowane rockiem, później to był black metal, a teraz to jest ambient, dark independent, a oprócz tego różnego rodzaju piękna muzyka.
A.W.: Skąd w tekstach Rozalii to pragnienie doświadczania innego wymiaru, świata duchowego po śmierci? Wymóg gatunku czy wynik uzewnętrznienia własnych wewnętrznych przeżyć?
C.M.: Teksty Rozalii całkowicie wypływają z jej wnętrza. To jest bardzo uduchowiona osoba. W pewien sposób religijna. Ja zawsze uważam, że Rozalka jest nie z tego świata. I dlatego jej sztuka tak porusza, ale też dlatego (przez tą swoją niesłychaną wrażliwość) nie umie się zająć promowaniem siebie. Woli się zamknąć i całymi dniami grać.
A.W.: Jak należy interpretować symbolikę chrześcijańską, która rzekomo pojawia się w Waszych tekstach? W jakim kontekście ich używasz? Bo jeśli weźmiemy pod uwagę środowisko fanów rocka gotyckiego, całą jego otoczkę i specyficzny klimat, który jej towarzyszy, to ich stosunek do takowej symboliki nie jest raczej zbyt religijny...
C.M.: U nas to wszystko nie jest ani żadną modą ani pozą, a oprócz tego, że jesteśmy z totalnie artystycznej rodziny to jeszcze całkowicie religijnej. Nasz tato całe dzieciństwo śpiewał psalmy, a my z nim, więc bardzo dużo jest wpływu muzyki ojca w kompozycjach Rozalki. Nasza mama z kolei maluje i rzeźbi wielkie „Chrystusy”... Musiałabyś zobaczyć nasz dom. Nasza rodzina to największe sakrum i profanum w jednym miejscu. Do snu czytano nam Biblie i to wszystko połączone jest z niesamowitą uczuciowością, zbuntowaną naturą i wielką tęsknotą za miłością ziemską, po to by dotknąć miłości nie z tego świata.
A.W.: Największym marzeniem Rozalii jest granie muzyki Serafinów. Hmmm... czy mogę prosić o wyjaśnienie tej intrygującej i zagadkowej dla laików wypowiedzi?
C.M.: Muzyka aniołów - taka jaka będzie w niebie, czyli absolutne piękno, o to tu chodzi. Marzenie o doskonałości. Wiesz jaka jest definicja sztuki dla naszego Taty, którą Rozalia często cytuje? „Sztuka to przemienianie cierpienia w piękno” (zapamiętam sobie chyba ten cytat-przyp.autora).
A.W.: Nie będę ukrywać, że widuje Rozalię tu i ówdzie na imprezach skierowanych do jakże specyficznego, szeroko pojętego gotyckiego środowiska o jakże wysublimowanych gustach muzycznych ;). Jest bardziej ich uczestnikiem czy raczej kontemplującym obserwatorem? Identyfikuje się z tymi kręgami raczej poprzez łączność z muzyką, niż aktywny udział w tego typu imprezach?
C.M.: Tam są po prostu znajomi Rozalii, ludzie jej bliscy, wśród których dobrze się czuje.
A.W.: W 2004 roku TVP 3 nagrała o Was program. Szczerze mówiąc coś mnie chyba jednak ominęło, bo nic o tym nie wiedziałam. Czy zatem można nadrobić straty i gdzieś dorwać ten materiał?
C.M.: Mogę pożyczyć Ci płytę. Zadzwoń do mnie proszę, mamy też piękny videoclip. (O, jak miło, nie omieszkam - przyp.autora).
A.W.: Koncertujecie głównie w Krakowie. Raz zdarzyło się w Sanoku. Dlaczego nie uderzycie w Polskę? Cały czas odnoszę wrażenie, że robicie wszystko by nie zdobyć większego rozgłosu;) Jeśli nie same, to może by tak namówić do wspólnych koncertów jakiś zespół grający w podobnych klimatach? Niech o Was usłyszą!;)
C.M.: Masz rację, musisz konieczne pogadać o tym z Rozalią
A.W.: Plany na bliższą i dalszą przyszłość? Czy oprócz kolejnego koncertu w Krakowie, bodajże jeszcze w lutym czy w marcu, gdzieś jeszcze będzie Was można spotkać?
C.M.: Teraz muśmy nagrać lepsze demo, żeby było z czym chodzić do ludzi.
A.W.: Dziękuję za rozmowę
Kierownik Działu Komunikacja Społeczna i Promocja
Regionalny Instytut Kultury im. Wojciecha Korfantego | Katowice
Przejdź do ofertySpecjalistka/Specjalista ds. promocji i obsługi widowni
Teatr Powszechny im. Zygmunta Hübnera | Warszawa
Przejdź do ofertyStanowisko ds. promocji i komunikacji
Muzeum – Miejsce Pamięci KL Plaszow w Krakowie. Niemiecki nazistowski obóz pracy i obóz koncentracyjny (1942-1945) (w organizacji) | Kraków
Przejdź do ofertyOd wirtualnej rozrywki i (nie)etycznych zagrywek w marketingu po historie opowiedziane za pomocą liczb. Ruszyły zapisy na pierwszy tej jesieni webinar w ramach cyklu DIMAQ Voice.
Komentarze