24.04.23, 09:52
Kolejny raz w ostatnim czasie, Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji podjął decyzję wszycia postępowania wyjaśniającego dotyczącego materiału dziennikarskiego. Tym razem sprawa dotyczy Radia Zet. Podstawa tej decyzji jednak budzi duże wątpliwości.
Zacznijmy od początku. 6 kwietnia br. Radio Zet w swoim internetowym serwisie opublikowało materiał dziennikarzy Mariusza Gierszewskiego i Radosława Grucy o tym, że zmarła pacjentka, czekając osiem dni na przeniesienie na OIOM w Legnicy. Rodzina zmarłej w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury, twierdząc, że miejsce na OIOM-ie od kilkunastu miesięcy blokuje mąż Marszałek Sejmu Elżbiety Witek.
Po publikacji następuje cały ciąg zdarzeń, oświadczeń i decyzji. Jeszcze tego samego dnia Elżbieta Witek publikuje oświadczenie i atakuje dziennikarzy Radia Zet za publikację wywiadu (na końcu artykułu). Bardzo szybko do gry włącza się również Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, a konkretniej jej Przewodniczący. KRRiT już dzień po publikacji informuje w mediach społecznościowych, że „Przewodniczący KRRiT Maciej Świrski wszczął z urzędu postępowanie wyjaśniające w związku z publikacją 6.04.2023 r. na stronie Radia ZET informacji o pacjentce z Legnicy, zmarłej rzekomo z powodu „zablokowania” przez męża Marszałka Sejmu Elżbiety Witek szpitalnego oddziału OIOM.”
To pierwsza taka deklaracja ze strony KRRiT, gdzie powodem uruchomienia procedury jest nie sama działalność antenowa, ale jej strona internetowa (czyli działalność niekoncesjonowana).
Skierowaliśmy zatem pytanie dotyczące wyjaśnienia tej kwestii, czyli jaka była podstawa prawna do podjęcia decyzji Przewodniczącego KRRiT, bo w mediach pojawiało się wiele sprzecznych ze sobą informacji. Wskazaliśmy w zapytaniu do Rady, że zgodnie z tweetem umieszczonym w sieci, decyzja dotyczy obszaru - strony internetowej - której art. 18 Ustawy rtv, jak i cała ustawa nie dotyczy. Po kilku dniach otrzymaliśmy odpowiedź z KRRiT, precyzującą tweet zamieszczony przez KRiTT. W wyjaśnieniu KRRiT widać istotną różnicę od informacji zamieszczonej we wspominanym tweecie. „(…) Prowadzone jest postępowanie wyjaśniające wobec audycji Radia ZET z 6 kwietnia 2023 r. „Podejrzani Politycy” (Autorzy materiału o mężu marszałek Witek przedstawiają kulisy śledztwa), udostępnionej, m.in. w ramach audiowizualnej usługi medialnej na żądanie, świadczonej za pośrednictwem platformy udostępniania wideo YouTube - kanał Radio ZET” – mówi dla portalmedialny.pl Teresa Brykczyńska, Rzecznik Prasowy KRRiT.
KRRiT nie odpowiedziała nam na pytanie, czy strony internetowe i publikacje na nich wchodzą w kompetencje KRRiT, a także czy na wspomnianą publikację KRRiT otrzymała skargę od Marszałkini Sejmu. Co istotne, jak wynika z naszych informacji, w momencie podjęcia decyzji przez Przewodniczącego, do KRRiT nie trafiła żadna skarga na wspomniany materiał.
KRRiT bezpośrednio po swojej decyzji skierowała do nadawcy Radia Zet pismo z prośbą o przekazanie materiałów dziennikarskich i informacyjnych powstałych wokół publikacji, a także została poproszona o przedstawienie stanowiska w tej sprawie. Jak nas poinformowała Grupa Eurozet, stacja przygotowuje odpowiedź oraz materiały antenowe, o które została poproszona.
Co ciekawe, wymieniany bardzo często w kontekście tego postępowania, art. 18 ustawy o radiofonii i telewizji nie odnosi się do obszaru publikacji internetowych, obejmuje jedynie obszar koncesjonowany. Co prawda, od niedawna prawo zmusza dostawców audiowizualnych usług medialnych na żądanie do dokonania wpisu do wykazu sporządzanego przez Przewodniczącego KRRiT, ale organ nie ma tu tak naprawdę możliwości kontroli podmiotu, ani jego działalności. Warto też podkreślić, że według ustawy o radiofonii i telewizji uprawnienie do nakładania kar jest samodzielną kompetencją przewodniczącego KRRiT, która nie wymaga uchwały KRRiT. Z tej możliwości, szefowie KRRiT skrzętnie korzystają ma przestrzeni lat, a pozostali członkowie Rady nie mają na nie wpływu.
Wątpliwości w sprawie postępowania mają nie tylko nadawcy, ale również prawnicy zajmujący się mediami. „Moim zdaniem żadna istniejąca ustawa nie daje uprawnień Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji w tym konkretnym przypadku” – mówi nam anonimowo prawnik z dużej kancelarii obsługującej media. Kancelaria wskazuje, że w przeszłości podstawą wszczęcia postępowania lub nałożenia kary, nie była do tej pory produkcja nadawcy przeznaczona do dystrybucji na platformach z usługami medialnymi na żądanie. Wątpliwe jest także powiązanie programu zamieszczonego na podcaście z ogólną działalnością koncesjonowaną. Ustawa precyzuje również, że nie stosuje się jej do programów radiowych rozpowszechnianych wyłącznie w systemach teleinformatycznych oraz audiowizualnych usług na żądanie. A podcast bez wątpienia, mimo że jego nadawcą może być również firma prowadząca działalność koncesjonowaną, nie jest usługą kontrolowaną przez KRRiT. „Bardzo chętnie przeczytałbym uzasadnienie nałożenia ewentualnej kary na nadawcę” – dodaje anonimowo nasz rozmówca.
Sprawdziliśmy za co KRRiT w ostatnich latach karała nadawców. W przeszłości dość chętnie nakładano kary na stacje i telewizje, ale dotyczyły one głównie, np. złamania zakazu ukrytych przekazów handlowych, czy przerwania programu dzieci w celu emisji reklamy, a także wyemitowania większej liczby reklam niż przewiduje limit dla danego nadawcy.
KRRiT karała również za wyemitowane programy, m.in. "Krzywe zwierciadło" (Superstacja), "Poranny WF" (Eska Rock), "Top Model" (TVN), "Rozmowy w toku" (TVN), "Ranne Kako. Pierwsza Krew" (ROXY FM), "Sędzia Anna Maria Wesołowska" (TVN), "Tylko dla dorosłych" (TVP2), "Malanowscy i partnerzy" (Polsat), "Jan Pospieszalski BLIŻEJ" (TVP INFO). Tutaj podstawy karania nadawców były już różne, np. art. 18 ust. 1; art. 18 ust. 1 i 5; art. 18 ust. 1 i 2; art. 18 ust. 5b czy par. 5 ust. 2,3,4 pkt 4 czy art. 18 ust. 4. Wszystkie jednak wymienioneprogramy zostały wyemitowane na tradycyjnych antenach.
KRRiT podjęła w przeszłości także decyzję w sprawie nakazania spółce TVN zaniechania działań polegających na niedochowaniu należytej staranności przy zbieraniu oraz wykorzystaniu materiałów podczas prezentowania problemów objętych tematem audycji „(Nie)czyste teorie” z cyklu „Czarno na białym” (kwiecień 2017 r.).
Po publikacji Radia Zet Elżbieta Witek zapowiedziała wystąpienie na drogę prawną. Jak poinformowało naszą redakcję biuro prasowe Grupy Eurozet, rozgłośnia do tej pory nie otrzymała zapowiadanego pozwu.
Do publikacji Radia ZET bardzo szybko odniosła się także Jolanta Hajdasz, Dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Hajdasz jednak nie wzięła w obronę dziennikarzy. 7 kwietnia br., szefowa CMWP w rozmowie z Niezalezna.pl podkreśliła, że artykuł Mariusza Gierszewskiego i Radosława Grucy to „wyjątkowo niskich lotów podłe działanie”, a jedynym jego uzasadnieniem byłby „interes społeczny”.
Jolanta Hajdasz w rozmowie z serwisem Niezalezna.pl podkreśliła, że w tego typu przypadkach decyzja, czy kogoś zabrać z oddziału OIOM, czy nie należy „wyłącznie do lekarzy i dyrekcji szpitala”. Prezes CMWP stwierdziła, że skandaliczny jest już sam termin publikacji tego materiału. „Robienie tego tuż przed Świętami Wielkanocnymi, w takim wyjątkowym dla wszystkich czasie nie ma żadnego uzasadnienia. Przecież ten dramat nie rozegrał się ani wczoraj, ani dzisiaj” – podkreśliła Hajdasz. Według szefowej CMWP, w tekście Gierszewskiego i Grucy nie ma żadnych informacji, ani wniosków istotnych dla sprawy, które usprawiedliwiałyby publikację przed samymi świętami z punktu widzenia warsztatu dziennikarskiego. „Przeciwnie, każdy dziennikarz wie, że okres przedświąteczny to najtrudniejszy czas na przygotowanie odpowiedzi na publikację czy żądanie sprostowania, więc każdy nawet zupełnie niewiarygodny materiał będzie przez te świąteczne dni nagłaśniany bez względu na to, czy jest choć trochę prawdziwy, tylko z tego powodu, że dotyczy drugiej osoby w państwie. Publikacja tego materiału w Wielki Czwartek „jest więc jedynie uderzeniem w panią Marszałek, żeby sprawić jej dodatkową przykrość i zepsuć korzystny wizerunek, jakim się cieszy” – dodała Hajdasz. „Gdyby autorzy tej publikacji mieli czyste intencje, przeczekaliby z publikacją te świąteczne dni, po to by dać szansę odnieść się do zarzutów zaatakowanym i przede wszystkim, kiedy można by było zweryfikować wiarygodność tych informacji. Teraz przez najbliższe dni temat będzie powielany we wszystkich kanałach komunikowania bez właściwej kontrreakcji, a ci, którzy to nagłośnili, doskonale sobie z tego zdają sprawę, bo przecież wiedzą, dlaczego zdecydowali, że ta publikacja ukaże się dzisiaj. To w mojej opinii pokazuje rzeczywiste motywy autorów publikacji” – wskazała Hajdasz.
Hajdasz w rozmowie z serwisem Niezalezna.pl dodała, że sprawę powinny wyjaśnić organy ścigania i szpital. „Ale sposób nagłaśniania tego w mediach, rodzaj publikacji, mówienie bez żadnego kontrargumentu, pisanie o tym, że ktoś jest winny, bo inny pacjent za długo przebywa na intensywnej terapii, jest absolutnie nie na miejscu” – podkreśliła Jolanta Hajdasz.
Szefowa CMWP SDP stwierdziła, że jest to „wyjątkowo niskich lotów podłe działanie” a jedynym jej uzasadnieniem „byłoby działanie w interesie społecznym”. „(…) Biorąc pod uwagę termin tej publikacji, trzeba koniecznie wrócić do tematu po Wielkanocy. Ciekawe kto i dlaczego zdecydował o publikacji tego materiału w ten sposób i w takiej formie? – pyta Hajdasz. „(…) ta publikacja w mojej ocenie ukazała się tylko po to, by uderzyć w marszałek Elżbietę Witek, która nie ma się teraz jak bronić przed fałszywymi argumentami, bo przecież nie każdy przeczyta jej oświadczenie na ten temat, jego zresztą Radio Zet nie będzie nagłaśniać. Po tej publikacji u odbiorców ma zostać tylko wrażenie arogancji władzy. Mam jednak nadzieję, że innym mediom uda się zdemaskować nie pierwszą przecież manipulację środowiska Gazety Wyborczej, bo przypomnijmy, że koncern Agora jest dzisiaj 100 proc. właścicielem Radia Zet, które opublikowało ten materiał. Nie pierwsza to osoba publiczna, którą ten koncern usiłuje zniszczyć niegodnymi metodami” – podkreśliła szefowa CMWP SDP.
Nie wszyscy krytykują Radio Zet. „(…) Doświadczeni dziennikarze poszli tropem sygnału od rodziny pacjentki i ustalili to, o czym napisali. A to nie typ cyngli. I sprawa nie jest błaha, jest megaważna bo miejsc na OIOMach zawsze brakuje i to dosłownie jest sprawa życia i śmierci. Tu i tak nie ma równych” – napisała @katarynaa. Słowa wsparcia dla dziennikarzy przesłało wielu dziennikarzy.
Sprawa ma swój ciąg dalszy, bowiem tropem reporterów Radia Zet, poszedł również Onet.pl, który przedstawił nowe informacje w tej sprawie. Kolejne fakty przedstawili w ostatnich raz po raz kolejny również dziennikarze Radia Zet. Teraz oczy skierowane są na Przewodniczącego KRRiT, który podejmie decyzję, której - jak usłyszeliśmy w KRRiT nieoficjalnie - nie należy się szybko spodziewać.
Jestem wstrząśnięta dzisiejszym artykułem opublikowanym na stronie internetowej Radia Zet, który w bezprecedensowy i poniżający sposób opisał sytuację mojego męża przebywającego w szpitalu, w bardzo ciężkim stanie. Dla mojej rodziny i mnie samej artykuł to niewyobrażalne i niezrozumiałe cierpienie. Uważam, że informowanie o stanie zdrowia w ten sposób to sytuacja skandaliczna. Dość powiedzieć, że moja rodzina nie wiedziała o wielu szczegółach stanu zdrowia mojego męża Stanisława. Zdrowie członków rodziny, zwłaszcza w tak ciężkim stanie, jest jednym z bardziej bolesnych tematów dla wszystkich bliskich. Dziś, w Wielkim tygodniu Wielkanocnym, zrobiono mojej rodzinie wielką krzywdę i niesprawiedliwość. Trudno pisać jak czują się moi bliscy i ja sama czytając materiał radia Zet. Takich rzeczy najzwyczajniej się nie robi. Zarówno p[o ludzku, z empatii i zrozumienia bólu rodziny jak i ze względów prawnych - prawo zakazuje informowania o stanie zdrowia osób prywatnych.
Co więcej, w tym tygodniu odbyłam z Panami redaktorami blisko godzinną rozmowę tłumacząc złożoność sytuacji, jej szczegóły i to jak trudne jest to dla mojej rodziny,. Niestety Radio ZT pominęło ten fakt i napisało, że nie otrzymało ode mnie informacji.
(...)
W tym kontekście jestem zszokowana działaniem radia ZET, które tylko dlatego, że jestem osobą publiczną w oburzający sposób używa zdrowia mojego męża do działań politycznych. To działanie niegodziwe. Na pewno wystąpię w tej sprawie na drogę prawną.
Elżbieta Witek
Wymogi wobec audycji i innych przekazów
1. Audycje lub inne przekazy nie mogą propagować działań sprzecznych z prawem, z polską racją stanu oraz postaw i poglądów sprzecznych z moralnością i dobrem społecznym, w szczególności nie mogą zawierać treści nawołujących do nienawiści lub przemocy lub dyskryminujących ze względu na płeć, rasę, kolor skóry, pochodzenie etniczne lub społeczne, cechy genetyczne, język, religię lub przekonania, poglądy polityczne lub wszelkie inne poglądy, przynależność państwową, przynależność do mniejszości narodowej, majątek, urodzenie, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną lub nawołujących do popełnienia przestępstwa o charakterze terrorystycznym.
2. Audycje lub inne przekazy powinny szanować przekonania religijne odbiorców, a zwłaszcza chrześcijański system wartości.